piątek, 6 marca 2015

Smakowite jajeczka EOS

Hej kochani!

Wracam do blogowania po bardzo długiej nieobecności. Bez zbędnego tłumaczenia przechodzę do konkretów.

Dzisiaj opowiem Wam o moich ulubionych pomadkach do ust. Mianowicie na tapetę biorę jajeczka EOS-ki. Nie ważne, czy wiosna, lato jesień czy zima nasze usta potrzebują pielęgnacji. Są narażone na działanie czynników zewnętrznych, pękają i robią się spierzchnięte. Żeby uniknąć dyskomfortu powinniśmy stosować regularne nawilżenie. Nigdy nie byłam zwolenniczką ciągłego smarowania ust pomadkami, gdyż jestem leniwa.



Ukojenie dla moich ust przyszło wraz z pierwszą pomadką EOS o smaku pomarańczy ORANGE BLOSSOM. Zakochałam się w jej słodyczy i zapachu. Używanie tego cudeńka stało się dla mnie czystą przyjemnością, a z czasem uzależnieniem. Może to brzmi groźnie, ale dzięki jej cudownemu smakowi i zapachowi sięgam po nią kilkanaście razy dziennie, a sam moment nakładania ją na usta stał się cudownym rytuałem.



Ciężko mi ocenić jak zadziałały by na bardzo spierzchnięte usta ponieważ używam jej non stop i nie daję im czasu na to aby powstały suche skórki.

Po zachwycie jaki wywołało u mnie pomarańczowe jajeczko przyszła kolej na wypróbowanie kolejnych smaków. I tutaj się również nie zawiodłam.

EOS o smaku SUMMER FRUIT jest kolejnym słodziutkim smakołykiem. Przypomina soczysty sok wieloowocowy, którego jestem miłośniczką. Mniammmmmmmm! Używam jej rano jako słodkie rozpoczęcie dnia :D



Kolejna pomadka EOS POMEGRANATE ma nieco chemiczny zapach, ale jest również bardzo przyjemna w użytku i słodka! Najczęściej używam ja przed pójściem spać.



W kolejce do wypróbowania czeka jeszcze nowiutkie jajeczko o smaku SWEET MINT. Dopóki nie zużyję którejś z poprzednich trzech to tej nie otworzę :)



Niesamowitym atutem tych pomadek jest ich słodycz i cudowne zapachy :D W dodatku trudno się oprzeć ich opakowaniom. Gdy wyjmuję je np. w autobusie widzę jak pasażerowie zerkają z zaciekawieniem co to jest ;) 

Czy są warte swojej ceny?

Wydaje mi się, że cena jest nieco zawyżona, ale mimo wszystko nie zrezygnuję z przyjemności, którą daje mi ich używanie! Z chęcią wypróbuję kolejne smaki jajeczek. Mam również ochotę przetestować kremy do rąk tej firmy. Dajcie znać jeśli miałyście z nimi do czynienia!

Pomadki kupiłam TUTAJ za niecałe 20 zł/szt.



środa, 30 października 2013

Cappuccino od Paese na paznokciach :)

Witajcie Kochane! ;)

Wracam po bardzo długiej nieobecności. Miałam do załatwienia wiele spraw, które niestety zabierały cały mój czas, więc nie było mnie z Wami przez długi okres ;( Ale wracam ze zdwojoną siłą i będę się tutaj pojawiać miejmy nadzieję regularnie! :D

Pokażę Wam dzisiaj lakier do paznokci, który ostatnio stał się moim ulubionym. Może to dziwne, ale jesienią rezygnuję z wystrzałowych kolorów na paznokciach. Lubię jesień, ale mimo wszystko popadam w nostalgiczny i ponury nastrój ;( Uwielbiam gdy dzień jest długi, a nie odwrotnie! Wczesne ciemności do mnie nie przemawiają ;P Aczkolwiek czasem fajnie usiąść pod kocykiem, zaparzyć ulubioną herbatę i czytać wciągającą książkę. Też tak macie? 

Przechodzę do sedna postu. Lakier firmy Paese w kolorze nr 301 jest pięknym nudziakiem coś al'a cappuccino :)


Kryje już po dwóch warstwach i jest bardzo trwały od 4 do 6 dni. Nie robi smug i bąbli. Ma wygodny, dość szeroki pędzelek. Czego chcieć więcej! Kilka osób nawet zadawało mi pytanie co mam na paznokciach, gdy Paese właśnie na nich gościł, także musi mieć w sobie coś co przyciąga oko ;)

Tutaj możecie się dokładnie przyjrzeć jaki daje efekt w różnym naświetleniu:


Przypadł Wam do gustu ten kolor lakieru? ;) Jakie odcienie nosicie najchętniej jesienią? 

Miłego dnia! ;)

piątek, 20 września 2013

Wyniki rozdania ;)

Witajcie Kochane!

Przekonałam się na własnej skórze ile pracy trzeba włożyć w sprawdzanie zgłoszeń rozdania. Ale dobrnęłam szczęśliwie do końca i już wiem kto jest zwycięzcą. Ale zanim to ogłoszę  dziękuję Wam bardzo za tak liczny udział w zabawie! Żałuję, że mogę nagrodzić tylko jedną z Was ;(  Dziękuję moim wszystkim obserwatorom za to, że jesteście ze mną! ;) I gwarantuję, że będe miała dla Was w przyszłości wiele niespodzianek :)

Przechodzimy do sedna :D Oto maszyna losująca, a raczej jej komora ;)


Głównym mechanizmem losującym była ręka mojej mamy :D

Losowała, mieszała karteczkami, aż w końcu wyciągnęła jedną z nich.

Kochani w rozdaniu na blogu wygrała:



Kochana gratuluję! Przepraszam za błąd w Twojej nazwie na karteczce. Już piszę do Ciebie e-maila, zaglądnij niebawem do skrzynki ;)


Buziaki ;*