środa, 26 czerwca 2013

Porównanie dwóch kolorów pomadek Rimmel by Kate Moss

Cześć!

Dzisiaj mam dla Was porównanie dwóch kolorów 102 oraz 103 pomadek Rimmel z serii by Kate Moss.


Pomadki Rimmel z serii by Kate Moss są moimi zdecydowanymi ulubieńcami wśród pomadek, które noszę na co dzień.

Bardzo lubię ich kremową konsystencję. Na początku podkreślały suche skórki, ale zaczęłam bardziej dbać o usta i uporałam się z tym mankamentem. Dodatkowo nie mam problemu z przesuszaniem przez nie. Jeśli chodzi o trwałość - nie jest zaskakująca. Gdy jemy i pijemy ścierają się i zostaje sam kontur, ale zawsze można dokonać poprawek, prawda? ;)

Pierwsza pomadka w kolorze 102 jest jaśniejsza, cukierkowa i bardziej delikatna. Natomiast w kolorze 103 jest nieznacznie ciemniejsza i wpadająca w odcień brudnego różu. Mam wrażenie, że ta druga ma bardziej kremową konsystencję.

Różnica jest minimalna, jak widać na zdjęciach :)


Moim faworytem jest kolor 102, ponieważ zdecydowanie lepiej czuję się w czymś co jest cukierkowe i bardziej dziewczęce. U mnie ma on większe zużycie, ponieważ był kupiony wcześniej, ale obecnie używam obu kolorków na zmianę ;)


Obydwa odcienie są godne polecenia ;) Ślicznie wyglądają na ustach i nie są drogie. Warto wypróbować!

Która wersja bardziej przypadła Wam do gustu? :)

Buźka ;*


czwartek, 20 czerwca 2013

Miętowa ochłoda na paznokciach z Paese

Dzień dobry :)

Dzisiaj kolejny paznokciowy post, bo ostatnio na ich punkcie mam sporego bzika ;D

Od dawna szukałam dla siebie idealnego odcienia mięty i znalazłam. Jest to Paese w kolorze 140 (czuję do niego miętę!) :D Miałam go nawet do weselnej różowej sukienki i wyglądał prześlicznie.


Lakier kryje po dwóch warstwach. Nie smuży i nie robi bąbli. Przez około 4 dni jest w stanie nienaruszonym. Później delikatnie się ściera. Schnie w miarę szybko. Ma mały pędzelek, co dla mnie nie jest atutem, gdyż mam dużą płytkę paznokcia i muszę nabierać go kilkakrotnie, ale wybaczam mu to!

W słońcu, jak widać na jednym palcu zdążyłam go uszkodzić zanim wyschnął ;(


W cieniu:


A Wy macie swoją ulubioną miętę? ;)

Buziaki ;*


sobota, 15 czerwca 2013

Essie Sand Tropez na paznokciach mojej mamy

Cześć Dziewczyny!

O paznokcie mojej mamy raz w tygodniu dbam ja, czyli jej prywatna podręczna kosmetyczka :)

Niewielkich skórek pozbywam się z jej paznokci moją ulubioną metodą, czyli balsamem, o której kiedyś pisałam KLIK. Piłuję w półkole, ponieważ jest to moim zdaniem kształt najbardziej odporny na pęknięcia, przy aktywnym trybie życia.

Dzisiejszy wybór lakieru padł na Essie Sand Tropez, czyli bardzo stonowany odcień odpowiedni dla dojrzałej kobiety, który również często gości na moich paznokciach.


Lakiery Essie mają duże, wygodne pędzelki ułatwiające szybkie malowanie. Nie smużą i nie tworzą bąbli. Przy tym kolorze krycie osiągnęłam po dwóch warstwach. Z trwałością Sand Tropez bywa różnie. Raz trzyma się ok. 4 dni, a czasami już na drugi dzień zaczyna odpryskiwać :(

Na zdjęciach moja mama ma olejek rycynowy wtarty w dłonie, ponieważ po używaniu detergentów skóra jest bardzo przesuszona.

Zdjęcia w słońcu:


 A tutaj w cieniu:



Dziewczęta wolicie stonowane kolory na paznokciach, czy bardziej żywe? ;)

Weekendowe buziaki ;*

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Smakowity koralowy lakier Colour Alike

Cześć Kochane!

Dzisiaj pokażę Wam na paznokciach moją nową zdobycz lakier Colour Alike w kolorze coral red. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Jest odcieniem idealnym na lato. Czuję, że na paznokciach u stóp będę go nosiła non stop! :D

Lakiery tej firmy są bardzo trwałe. Nigdy nie miałam problemu z żadnym kolorem. Nie robią bąbelków, nie smużą i kryją po dwóch warstwach. Dodatkowo firma ma szeroką gamę kolorystyczną. Myślę, że dla każdej z nas by się coś znalazło :D


Jedna warstwa lakieru - zdjęcie robione w pomieszczeniu:


Dwie warstwy:


Zdjęcia robione na zewnątrz - światło dzienne:


Jak Wam się podoba ten kolor? :D

Pozdrawiam ! ;)

czwartek, 6 czerwca 2013

Zakupy kosmetyczne deszczową porą

Witajcie Kochane :)

Dzisiaj mamy deszczową pogodę. Jako, że nie ma co robić w tak ponury dzień wybrałyśmy się z mamą na zakupy do miasta. Pokaże Wam co udało się nam zdobyć :)


Na samym początku odwiedziłyśmy małą drogerię, w której miałam kupić tylko eyeliner :D


1. Lakier do paznokci Colour Alike w kolorze 4 - coral red (9,90 zł). Uważam, że lakiery do paznokci tej firmy są jednymi z lepszych na rynku i dodatkowo mają genialne kolory (a miałam nie kupować żadnych, bo pudełeczko z lakierami pęka w szwach!).

2. Eyeliner Eveline w czarnym kolorze (9 zł). Skończył mi się mój ulubiony z Miss Sporty, a że nie było go w sklepie padło na Eveline.

3. Odmładzający krem-maska do rąk i paznokci 5 w 1 Eveline (5,50 zł). Skuszona opinią pani ekspedientki na jego temat oraz zapachem postanowiłyśmy z mamą go przetestować :D

4. Antycellulitowy peeling do ciała - Mikrokryształy diamentu i szafiru Duo kuracja firmy Yoskine. Dostałyśmy go do zakupów jako gratis. Mogę od razu powiedzieć, że ma piękny zapach :)


Kolejnym punktem naszych zakupów był sklep zielarski u pani Joli. Nigdy stamtąd nie wychodzimy z pustymi rękoma :D


5. Rosyjska maska jajeczna do włosów receptury Babuszki Agafii (18,90 zł). Od dawna miałam ochotę na kosmetyki tej firmy. Wiążę duże nadzieje, że ten kosmetyk zadziała :D Ma silnie zregenerować włosy, dostarczyć mikroelementów i wzmocnić cebulki włosowe, ułatwić rozczesywanie oraz nadać włosom blask. Zobaczymy co z tego wyjdzie :)

6. Rosyjski tonik do włosów - przeciw wypadaniu receptury Babuszki Agafii (14,90 zł). Podobnie jak maska wyżej ma wzmocnić włosy i zapobiec wypadaniu. Mam nadzieję, że nie będzie przetłuszczał skóry głowy!

7. Próbki kremów Sylveco oraz Sanbios z wilkakorą. Od pani Joli ze sklepu nigdy nie wychodzę bez próbek. Jest na tyle uprzejma, że zawsze rzuci garść saszetek :)


Ostatnim punktem kosmetycznych zakupów była apteka, w której poszukiwałam filtra idealnego do twarzy.


8. Matujący krem do twarzy Capital Soleil SPF 50 - Vichy (ok. 44 zł). Swoje typy stawiałam między matujący krem Vichy, a Anthelios XL Gel-creme Dry Touch z La Roche-Posay. Po długim namyśle zdecydowałam, że wypróbuję ten pierwszy, ponieważ przeczytałam wiele opinii, że na nim w przeciwieństwie do LRP podkład się nie roluje oraz jest tańczy. Mam nadzieję, że się na nim nie zawiodę.

9. Zestaw mini produktów La Roche-Posay do skóry wrażliwej. Dzięki uprzejmości pani farmaceutki stałam się jego posiadaczką. Cieszę się, ponieważ jest tam jedna z moich ulubionych wód termalnych w mini wersji w sam raz do torebki na lato ;) Dodatkowo będę mogla przetestować filtr Anthelios XL nad kupnem którego się zastanawiałam. Swoje miejsce w pudełeczku znalazła także pianka oczyszczająca, która zapewne zamieszka w mojej podróżnej kosmetyczce.

10. Próbki filtrów Vichy i La Roche-Posay. Nie dość, że dostałam zestaw mini produktów to jeszcze pani dała mi próbki kremu, który kupiłam oraz Anthelios XL koloryzujący.

Z dzisiejszych zakupów jestem baaaaardzo zadowolona :) Za testowanie produktów do włosów biorę się za moment, ponieważ ostatnio zauważyłam, że mi bardzo wypadają :(

Miałyście któryś z tych produktów? Jakie są Wasze wrażenia?

Buziaki ;*

wtorek, 4 czerwca 2013

Nowe życie w starych meblach - robótki ręczne

Witajcie Kochani!


Siedząc w sypialni stwierdziłam, że bardzo lubię biel. Jest to ponadczasowy kolor pasujący do wszystkiego, a ja się czuję dobrze mając go w swoim otoczeniu. Idąc tropem bieli postanowiłam odnowić kilka drobiazgów i mebli. W ruch poszły wałki, pędzle, biała farba, sprej, trochę wyobraźni oraz dużo chęci!

Na początku zajęłam się szafką, która była po prostu nudna. Przeszlifowałam ją, aby nie było nierówności i farba się lepiej trzymała. Wzięłam się za malowanie. Struktura szafki przebijała i musiałam dokładać kolejne warstwy, a miałam nadzieję, że skończy się na dwóch! Nie zniechęciłam się i dokończyłam pracę nad nią. Tutaj mam dla Was zdjęcia przed i po (już z bibelotami).


Następnie wzięłam się za sprejowanie wiklinowych koszyczków, bo nie podobało mi się to, że miały dwa różne odcienie (gryzły się ze sobą). Wzięłam długą żyłkę i umocowałam na niej koszyki, aby wisiały w powietrzu. I zaczęła się zabawa. Psykałam i psykałam, aż wypsykałam i efekt jest taki jak widzicie. Już się nie gryzą! :D


A teraz nadeszła pora na mój ulubiony mebel. Znalazłam go w garażu u babci. Był w opłakanym stanie. Miałam przed oczyma wizję jego odnowionej wersji. Do jego renowacji zaciągłam chłopaka. Stwierdziłam, że to już zbyt wiele, żebym ja się tym zajmowała :D Kupiliśmy szpachlę do drewna. R. zdrapał stary lakier, zaszpachlował dziurki i ubytki, dorobił szufladki ze sklejki. Półka była malowana kilka razy, aby został osiągnięty efekt o jaki mi chodziło. Brakuje jeszcze gałek w szufladach, ale tym się już zajmę kiedy indziej. Zobaczcie jak wyszło. Mnie się baaaaaardzo podoba! :D


Co sądzicie o efektach mojego majsterkowania?  Robiłyście kiedyś coś podobnego? :)

Od soboty nie miałam internetu ;( Lecę nadrabiać zaległości na Waszych blogach!

Pozdrawiam, buziaki :*!